niedziela, 30 grudnia 2012

Pomoc

Ja teraz o pomoc wołam.
Wiem, że sam nie podołam.
Tylko oczu sobie nie połam.
Podczas czytania moich dokonań.
Wiem nikogo nie pokonam.
Gdzieś pod płotem skonam.

Po kres kresów.
Będę królem sedesów.
I bez żadnych moresów.
Muszę z miejsca się ruszyć.
Nie mogę się wykruszyć.
Nie mogę się teraz poddać.
Nie mogę swojego życia oddać.
Nie mogę w tłumie zginąć.
Muszę się z tego wywinąć.
Coś straciłem.
Bo zwątpiłem.
Straciłem nadzieje.
Na nogach się chwieje.
Na wszystko inne leje.
Straciłem Ciebie.
Jestem gdzieś i na pewno nie w niebie.
AHHA pojebie
Straciłem coś przez samego siebie.
Nie wiem czy to odzyskam.
Ludzkie szczęście szybko pryska.
Może mi pomożesz?
Może wszystko złożysz?
Czemu wszystko zepsułem?
Chyba plan popsułem.
Czemu jestem takim mułem?
To wszystko moja wina.
Tylko mnie nie przeklinaj.
Zyskałem wiele.
Jednak mojeżycie legło w popiele.

Ja teraz o pomoc wołam.
Wiem, że sam nie podołam.
Tylko oczu sobie nie połam.
Podczas czytania moich dokonań.
Wiem nikogo nie pokonam.
Gdzieś pod płotem skonam.

Pomoc jest wtedy gdy.
Zrobisz coś dobrego ty.
YHY
Nie jestem zły.
Wręcz przeciwnie jestem miły.
Palcem kiwnie, jestem prosty nie zawiły.
Nie jestem chciwy.
Czasem jestem niemożliwy.
Czy potrzebuje pomocy?
Pomoc to nie strzał z procy.
Czasami szczera i trudna.
Czasami ładna i obłudna.
Pomoc to wyciągnięcie z gówna.
Głupota nie jest małomówna.
Ma wiele do powiedzenia.
Nie ważne co powie i tak nic nie zmienia.
Potrzebujesz "pomocy" definicji.
To zgłoś się do policji.
Otóż pomoc to gdy osoba jest w potrzebie.
A ty jej pomagasz .
Z jej problemami się zmagasz.
I wszystko inne na później odkładasz.
Na przyszłość zapamiętaj.
Nigdy przed nikim nie klękaj.
Każdemu pomagaj przed nikim nie pękaj.
Proszę bilans pomocy wykaż.
Nie masz tego i fikasz?
Myślisz, że jesteś fajny bo laski bzykasz?
Miej do nich szacunek bo inaczej znikasz!
Jeśli to czytasz.
Przepraszam Cię i zmykam.

wtorek, 25 grudnia 2012

Sprawiedliwość?

Gdy czara goryczy się przeleje.
Wszyscy powiemy sprawiedliwość nie istnieje.
Jedni ludzie biedni mieszkają na ulicy.
Inni bogaci od hajsu dostają nerwicy.

Na początku musiałem się przełamać.
Żeby mówić prawdę nikogo nie okłamać.
Nikomu się nie kłaniam.
Twoje słowa ranią.
Ludzie za nic mnie mają.
I gdzie tu sprawiedliwość?
O to systemu wadliwość.
Żadne z nas nie wie co to miłość.
Więc nie mów, że wiesz czym jest uczuciowa. zawiłość.
Dopada mnie złość.
Gdy podchodzi pewien gość.
I mówi, że ma dość.
Człowieku masz wille i basen i przyjaciół wielu.
Do szczęścia potrzeba ci już tylko chmielu.
Gdzie to sprawiedliwość?
Jedni ludzie nic nie mają na starcie.
Inni zaś za sam wygląd dostają poparcie.
A ja nawet gdy walczę zażarcie.
Chciałbym mieć przyjaciół wsparcie.
To nie jest zwykłe mordy darcie.
Jeśli Cię nie lubię powiem Ci otwarcie.
Przy każdym rozdaniu zostaje na jednej złej karcie.
Zjeżdżam tylko na jednej narcie.
Gdy będę nagrywał nikt nie stanie na warcie.
Teraz liczą się znajomości.
Dobrą pracę da Ci przyjaciel z młodości.
I gdzie tu sprawiedliwość?
Bawi mnie twoja ckliwość.
Po prostu temperuje chciwość.
I to nie jest złośliwość
Ja jestem miły przecież.
Wy chyba tego nie wiecie.
Nikt nie wierzy rymoklecie.
Nie ważne czy w zimie czy w lecie.
Sprawiedliwości nie ma już na świecie.

Gdy czara goryczy się przeleje.
Wszyscy powiemy sprawiedliwość nie istnieje.
Jedni ludzie biedni mieszkają na ulicy.
Inni bogaci od hajsu dostają nerwicy.

Chyba tego nie przeboleje.
Przecież ja tylko zdania kleje.
Wie już każdy kto się chwieje.
Sprawiedliwość nie istnieje.
Ostatni sprawiedliwy - nie istnieje taki.
Zapamiętajcie nieboraki.
Nawet przyjaciel może podstawiać Ci haki.
Ja tu siedzę i pisze, a ktoś nagrywa tracki.
Gdy go słowami wyciszę, poznacie morał taki.
Na ziemi istnieją ludzie-wraki.
Lepiej kupujcie hamaki.
Nie ważne taki czy owaki.
Bo przyjdą Apokalipsy rumaki.
I nastanie koniec.
Wszystko ciemność pochłonie.
Wszystko w ogniu płonie.
O tak to właśnie Apokalipsy konie.
Ale Bóg przeżyje.
I gdzie tu sprawiedliwość się kryje?
Tam gdzie nikt nie zagląda.
Czyli na pewno nie w sądach.
To tylko tak wygląda.
Tu nikt na człowieka się nie ogląda.
Sprawiedliwość od nich stroni.
A więc Polacy do broni!
Jeb jeb napierdalaj po skroni.
Zabijemy ich wszystkich i będzie po nich.
Wtedy sprawiedliwość nastanie.
Zalegalizujemy jaranie.
Jednak po roku nic się nie ostanie.
Bo znowu do władzy dorwą się dranie.
Znowu przez problemy będzie chlanie.
Jest to błędne koło.
Lepiej puknij się w czoło.
Ludzie ze świata całego.
Bądźmy cząstkami organizmu wielkiego.
Wtedy nie znajdziesz niesprawiedliwego .

Gdy czara goryczy się przeleje.
Wszyscy powiemy sprawiedliwość nie istnieje.
Jedni ludzie biedni mieszkają na ulicy.
Inni bogaci od hajsu dostają nerwicy.

Świąt wesołych życzę wam.
I przepraszam za ten spam.
Zdrowia, szczęścia, pomyślności.
Wyjebane po całości.
Dużo w nowym roku kasy.
I żeby schudły grubasy.
Na sylwestra procentów strumieni.
I niech wszystko na lepsze się zmieni.

wtorek, 18 grudnia 2012

Diss Na Wszystkich.

Chciałbym się wybić na szczyt czołowej moreny.
Witajcie w moim nadmiarze weny.
I teraz wytężcie paczały.
Teraz cuda będą tu się działy.
Wasze gały nigdy jeszcze tego nie widziały.
Tutaj nie będą się lały morały.
Ta piosenka jest bez sensu.
Jak w Afryce przeciwpowodziowe wały.

Okay zaczynajmy.
W szkole nie mówią na mnie mały.
Więc odpierdolcie się ode mnie pały.
Pablito?
Tak mówią tylko pedały.
Wiem to.
Dziewczyny mnie nie będą chciały.
Aha. Jakoś mnie to nie rusza.
Ty sobie uważaj, bo w ruch pójdzie kusza.
Razem z honorem zginie twoja dusza.
Nie odzywaj się cisza!
W końcu skończy Ci się wiązanek klisza.
Jestem niezawodny jak Czarny Zawisza.
"Czarny" - to do mnie pasuje.
To rzeczowo rzecz ujmuje.
Ja już na scenę się gotuję.
Hola Hola! Rzeczywistość mnie kuje.
Znów się przyczepiają chuje.
Moje słowa krytykujesz.
Myślisz, że jesteś krytykiem?
Uważaj to się wiąże z ryzykiem.
Bo jak dla mnie jesteś hejterem.
Co jest równoznaczne z zerem.
Chcesz iść na przodzie?
Więc jako pierwszy utopisz się w wodzie.
Nikt nie pójdzie w żałobnym korowodzie.
Stąpam twardo nawet po cienkim lodzie.
Czasem potrzebny jest bodziec.
Aby ruszyć ze startu i do mety dobiec.
Zachowuj się grzecznie wobec.
Wobec kobiet i tak cię oleją.
Ciesz się , że Cię nie wyśmieją.
Wszyscy moi wrogowie niech wieją.
To co ty nazywasz borem ja nazywam knieją.
Myślisz, żeś cwaniak? 
Jak dla mnie jesteś mameją.
 Dostaniesz w baniak.
Twoje łzy się poleją.
Kobieto!
Chcesz bym został twoim przyjacielem?
Potem się dziwisz taki fajny i jest gejem.
Mówisz po co spina?
Boisz się, bo Cię tekstami zaginam.
I wybacz to nie moja wina.
Co za tęga rozkmina.
Jestem lepszy, nawet Bóg mnie przeklina.
Gdy wpadniesz w moje słowa, nie pomoże Ci lina.
Proszę skosztuj zatrutego wina.
Przy wyjściu czeka na ciebie mina.

Na koniec:
Co mi tam i tak się nie wybije.
A więc dwa kije.
A ja ciebie tymi kijami bije.
Twoja banda pod nogami mi się wije.
Twój honor jutro zginie.

piątek, 14 grudnia 2012

4 Fazy Zakochania

Zakochanie ma swoje 4 fazy.
Miłość powinna być czysta i bez skazy.
Halo Halo zgłaszam się do bazy.
W dzisiejszych czasach złe są miłości okazy.
Miłość jest gorsza niż za czasów Zygmunta Wazy.
Tego króla co miał diamenty, a nie Topazy.
Składam wielowyrazy.
Miłość jest gorsza setki razy.
Ja sobie w zeszycie pisze bohomazy.
I bez obrazy ale zakochanie ma swoje 4 fazy.
Pierwsza faza to usłyszenie.
Słuchasz kolegi i słyszysz tylko brzęczenie.
Coś przykuwa twą uwagę.
Kolega mówi ci o jakiejś pani.
Co ma dobrze poukładane w bani.
Co nikogo nie chce zranić.
Bo jest bardzo miła.
Jej osobowość nie jest zawiła.
Dostajesz jej numer i się umawiacie.
Idziesz po nią i słyszysz klaskanie.
Bo nadchodzi druga faza i jest to spotkanie.
To jeszcze nie zakochanie.
Siedzisz z nią przy stoliku.
Ma piękny uśmiech i to bez kitu.
Słuchasz jej jak opowiada.
Jest wspaniała i ci to odpowiada.
Teraz na przyszłość rada.
Zawsze jej słuchaj to złota zasada.
I już wiesz, że ona sens życiu twemu nada.
Coś do niej czujesz lecz nie wiesz co to.
To jest uczucie miłości ty cioto.
I taka jest faza trzecia.
Jest to zakochanie  i to nie jest dla byle ciecia.
Jeśli czujesz motylki.
To kup sobie wentylki.
Bo zakochanie jest wtedy gdy.
Gdy na zawsze być chcesz z nią ty.
Lecz na drodze stają przeszkody.
Ty nie skaczesz do wody.
Lecz zapewniasz bezpieczeństwo dla ukochanej osoby.
Pełne 24 godziny z doby.
I myślisz sobie oby..
Oby nie przeszkadzały nooby.
Oby nie przeszkadzały nieroby.
Już było usłyszenie.
Już było spotkanie.
Już było zakochanie.
Przyszedł czas na finał, na wyznanie.
Bo nie ważne co się stanie.
Bez tej fazy nic z poprzednich nie zostanie.
Jeśli ją opuścisz należy ci się lanie.
Zapraszasz damę swą na danie.
Wyznajesz jej co do niej czujesz.
Wszystkie zmysły wyostrzone, idealnie funkcjonujesz.
I nie ważne co odpowie.
To i tak pasuje tobie.
Jeśli zaś " nie " odpowie.
Będziesz mieć mętlik w głowie.
Bo nie wiesz co pomyśleć sobie.
Gdy odpowie "tak".
Nie odczytaj jej intencji wspak.
Ona Cię kocha i to jak.
Nie dziękujcie mi , wiecie.
Dziękujcie mojemu katechecie.

wtorek, 11 grudnia 2012

Sam jak palec

Biegnę samemu.
I nadal nie wiem czemu.
Niczego nie zazdroszczę jemu.
Czemu bo nie ma dżemu.
Przez życie biegnę sam jak palec.
Czuję się jakby po mnie przejechał walec.
A palców jest u ręki pięć.
Pomyśl sobie więc.
Nikt mi nie pomaga.
Moje serce uczucia się domaga.
Prawdziwe uczucie jednak odpada.
Do uczucia potrzebna jest odwaga.
O to pełne skupienie i powaga.
Chyba załapałem laga.
Dobra zamykam uczuć stragan.
O to moja droga.
Punkt za punktem zdobywam przyłożenia.
Jednak w moim życiu nic się nie zmienia.
Niezależnie od stanu skupienia.
Woda to woda i nic się nie zmienia.
Idę po swojej drodze.
Ludzie oceniają mnie srodze.
Murami się od nich odgrodzę.
Gdy umrę to się nie odrodzę.
Bo nikt nie zbierze siedmiu kul smoczych.
Moje ciało zgnije w ciągu pięciu dni roboczych.
Nikt mi grzechów nie odroczy.
Wojna o moją duszę się toczy.
Jestem ciekawe jak się życie potoczy.
Pewnie będę Sam.
Chcesz mnie pocieszyć to skłam.
Życie rozdaje znowu karty.
Jestem jak Joker tylko, że rozdarty.
I znowu dostałem chłam.
Na zawsze pokój wam.
Ja nie mogę być ciągle Sam.
 Samotność to coś co mam w nadmiarze.
Dlaczego Bóg mnie tak karze.
I, że się tak wyrażę.
Jedyne co robię to w zeszycie marzę.
Co przyniesie przyszłość niedługo się okaże.
Mam nadzieję, że nikogo tym nie urażę.
Gdy jest mi źle i po domu łażę.
W myślach zabijam i surowo karze .
Swoimi słowami was porażę.
Jego namiastką was obdarzę.
Mam nadzieje na spełnienie moich marzeń.
O czym ja tu kadzę.
Moja pamięć, no cóż nic na to nie poradzę.
I dobrze wszystkim radze.
Nigdy po jedzeniu nie stawaj na wadze.
Do wszystkich bez obrazy.
Miłość ma swoje 4 fazy!

piątek, 7 grudnia 2012

Bagno mego życia

Rączka rączkę myje.
A ja w tym bagnie gnije.
Coś między nogami się wije.
Pałka zapałka dwa kije.
Zmazy na honorze nie zmyje.
Jeśli uważacie, że się kryje.
To lepiej zamknijcie ryje.
 
Ja gnije w tym bagnie.
Jeszcze nie leże na dnie.
"I nie ważne jak źle będzie.
Ktoś Cię z bagna wydobędzie".
Oj chyba się grubo pomyliłem.
 Bo nikt do mnie ręki nie wyciąga.
O to urok pięknego Elbląga.
Moje rodzinne miasto ludzi fałszywych.
Niewielu zostało prawdziwych.
Niedługo żaden nie zostanie żywy.
Nie mam na przyszłość alternatywy.
Przepraszam za wcześniejszą pomyłkę.
Chyba widzę na czole żyłkę.
Bo o to w bagnie żyje.
Nikt mi nie pomaga i nikt mnie nie kryje.
Moje ciało tu pewnie zgnije.
Jak już ktoś do mnie rękę wyciągnie.
To go bagno wciągnie.
I będzie już po mnie.
Czas zacząć żyć skromniej? 
Jak już się wybijesz to o mnie wspomnij.
Tylko o tym nie zapomnij.
Bo to by była dla mnie szansa na wybicie.
Szansa na lepsze życie.
Teraz tylko kartki zapełniam w zeszycie.
"Być albo nie być" ja wybieram bycie.
Nie żyje w luksusie nie jestem bogaty.
Moi rodzice wciąż spłacają raty.
Jeśli przestaną to pójdą za kraty.
Nie chcę na osłodę waty.
 Panie premierze.
Ja w pana uczciwość nie wierzę.
Spójrz pan co narobiłeś.
Większość ludzi w bagnie utopiłeś.
Kiedyś pewnie uczciwy byłeś.
Dorwałeś się do władzy i zgniłeś.

Rączka rączkę myje.
A ja w tym bagnie gnije.
Coś między nogami się wije.
Pałka zapałka dwa kije.
Zmazy na honorze nie zmyje.
Jeśli uważacie, że się kryje.
To lepiej zamknijcie ryje.
 
Nie tylko ja tu w bagnie żyje.
Większość ludzi ma takie problemy.
 I teraz mówię bez ściemy.
Co tu się dzieje my nie wiemy.
Nic zmienić nie możemy.
Ludzie się nie łudźcie straciliście władze.
Ja sam nic na to nie poradzę.
I miej to na uwadze.
Nic nie zmieni to co ja tu kadzę.
I dobrze wam radzę.
Niedługo nie zmieścicie się na wadze.
Nałykacie się propagandy.
I od niej przytyjecie.
Nie ważne czy jesteś na diecie.
Bo propagandę łykają tylko śmiecie.
I już chyba to wiecie.
Smieci dużo jest na świecie.
Poginą wszystkie kmiecie.
To już wers dziewiętnasty.
Dołączę do robotników kasty.
Będę jako robotnik zarabiał.
Moje rymy z myśli będę spławiał.
I będę wpierdalał nabiał.
Muszę się na chwilę z bagna wynurzyć.
W podróż po świecie wyruszyć.
Jak najdalej od polski.
Bo tutaj bagno ma swoją taflę i dno.
Tak właśnie nazywa się ono.
Żeby się podnieść trzeb an samo dno upaść?
Czyś ty zgłupiał?
Czyżbyś z wrażenia osłupiał?

Rączka rączkę myje.
A ja w tym bagnie gnije.
Coś między nogami się wije.
Pałka zapałka dwa kije.
Zmazy na honorze nie zmyje.
Jeśli uważacie, że się kryje.
To lepiej zamknijcie ryje.
Bagno mego życia.
Dość już tego wycia.
Bagno życia mego.
Nie ma w nim nic sprawiedliwego.
Życia mego bagno.
Niedługo pójdę na dno.

środa, 5 grudnia 2012

Marzenia

Gdy nie spełnią się marzenia.
Nie trzeba ich zmieniać.

Gdy masz fajne marzenia.
Powiedz "koniec pierdolenia".
Gdy masz marzenia.
Ale nikt ich nie docenia.
Mówią "nie dasz rady bo masz lenia".
Powiedz im "Koniec bezczynnego mówienia".
Idę w świat
i mam zamiar spełniać swe marzenia!
Bo te prawdziwe i szczere się spełniają.
A gdy już się spełnią ludzie na nas spoglądają.
Swoich marzeń spełnienia też się domagają.
Powiedz "ludzie sobie nie pomagają".
I dlatego sobie rady nie dają.
Potem po zaułkach konają.
Siedzą na ulicy się jąkają.
"Daj dwa złote nie wydam na piwo" przysięgają.
A i tak zawsze łgają.
Ludzie mi o marzeniach opowiadają.
Pięknie, malowniczo przedstawiają.
I powiem wam, że marzenia to nie kłamstwo i obłuda.
I kiedy wkurwia cię buda.
Pomyśl, że ona ci pomoże te marzenia spełnić.
Bo wiedza to coś więcej niż słowa.
Bo dzięki wiedzy bogatsza jest mowa.
Marzeniem być może.
Mieszkanie nad morzem.
Marzeniem może być.
Żeby w ogóle nie tyć.
Żeby pełnią życia żyć.
Bo nadchodzi koniec świata.
A ja powiem śmierci czym chata bogata.
Bo śmierć od zawsze tutaj lata.
Marzeniem nie jest piwa krata.
Gdy ktoś swe marzenia spełnia.
To się mu nie wpierdalaj.
Lepiej odejdź z opuszczoną głową.
Idź się związać ze swoją drugą połową.
Będziecie piękną ozdobą!
O tak to też może być marzeniem.
Chyba, że jesteś tępym gleniem.
Chyba, że jesteś za bezczynnym leżeniem.
 Wtedy telewizor stanie się
 twoim codziennym marzeniem.
Kiedy mówisz do psa "daj głos".
Uważaj bo właściciel
pierdolnie cię butem w nos!
Pod nogami podpali ci stos.
Będziesz od śmierci o włos.
Wtedy przed oczyma stanie całe życie.
To co uczyniłeś.
To co zrobić mogłeś.
O tak marzenia to obłęd.
Kiedyś tego co wymyślił postęp dorwę.
Głowę mu oberwę.
W marzeniach szukam inspiracji.
I chociaż czasami nie mam racji.
Nie chcę za to owacji. 
Bo nadchodzi  koniec świata, który znacie.
Wy wszyscy przejebane macie!

sobota, 1 grudnia 2012

Wartości

Nie ważne jak stare masz kości.
Nie ważne jak dużo w tobie złości.
Nie ważne ile masz włości.
Nie ważne co robiłeś w młodości.
Najważniejsze w życiu są wartości. /x2

Wartości to coś jak ideały.
Ważne żeby się dobrze poukładały.
Ważne żeby dobre się stały.
Nie ważne jakie prawisz morały.
Nowe pokolenia będą dumały.
Jakie wartości im zostały.
Bo widzisz kolego.
Ludzie bez wartości mają duże ego.
Ja pilnuje nosa mego.
Ty lepiej pilnuj swojego.
Gdy go gdzieś wetkniesz nie wyjdzie nic dobrego.
Najprawdopodobniej wyjdzie coś złego.
A ty powiesz" I co z tego".
Słuchaj!
Mam zostawić przyjaciela w potrzebie?
Nigdy bym tego nie zrobił zjebie.
Bo ja swoje wartości mam.
Ja swoje obowiązki znam.
Nie ważne czy żyje czy konam.
Gdy mój przyjaciel ma wroga ja go pokonam.
A gdy trzeba to przyjaciela zawołam.
Na swój honor się powołam.
Przy czytaniu oczu sobie nie połam.
Rymy sklejać zdołam.
Temu zadaniu podołam.
Szanuje z wartościami ludzi.
Nie ważne czy z Polski czy z Żmudzi.
Ja o swoje wartości mogę walczyć.
Tak długo jak wartościami żyje.
Nie wyznaje zasady "rączka rączkę myje".
Gorsza jest kradziona bułka niż uczciwe pomyje.
A teraz zamknąć ryje.
Ja przed nikim się nie kryje.
Ja do księżyca wyje.
Niech każdy wartości użyje!

Nie ważne jak stare masz kości.
Nie ważne jak dużo w tobie złości.
Nie ważne ile masz włości.
Nie ważne co robiłeś w młodości.
Najważniejsze w życiu są wartości. /x2

O to moich wartości lista.
Która będzie nie długa i oczywista.
 Raczej nudna, nie porywista.
Żaden ze mnie noblista.
Żaden ze mnie polonista.
Moja przyszłość jest mglista.
I za bardzo wyboista.
Przez te wszystkie wyboje.
Których się nie boje.
Nie zmienią się wartości moje.
Najważniejsza wartość jaka istnieje.
To przyjaźń, a nie miłość wy mameje.
Bo w przyjaźni liczy się osoba nie uczucie.
Bo z przyjacielem można wszystko.
On zrozumie Cię.
Gdy jest ci źle on to wie.
Bo przyjaźń w życiu liczy się.
To jest najważniejsza z wartości.
A gdy słyszę to miłości.
To dostaje mdłości.
Jedną z wartości jest rodzina.
I nie ważne co za rozkmina.
Rodzina pomoże gdy wybuchnie mina.
Gdy za dużo wypijesz wina.
Pomoże ci rodzina.
No dobra czas na krótkie orędzie.
Miłość istnieje i niech wartością będzie!
Bo miłość jest zawsze i wszędzie.
Parę wartości przedstawiłem.
To, że jest ich mało nie znaczy, że zawiniłem.
Nie znaczy, że w gimnazjum zgniłem.

Nie ważne jak stare masz kości.
Nie ważne jak dużo w tobie złości.
Nie ważne ile masz włości.
Nie ważne co robiłeś w młodości.
Najważniejsze w życiu są wartości. 
Koniec o wartościach tekstu.
Zabrakło mi słów.
Wy nie macie dobrych głów.
Żegnam się Nara.
O to mojego talentu dla was "pojara".

sobota, 24 listopada 2012

Bądź sobą

Kiedy stanę przed tobą.
Nie ważne jaką jesteś osobą.
Po prostu bądź sobą.
Nie ważne ile tobie płacą.
Nie ważne czym Cie uraczą.
 Nie ważne jak bardzo zapłaczą.
Nigdy się nie sprzedawaj.
Nigdy "dupy nie dawaj".
Nigdy niczego nie udawaj.
Jak 24 godziny nazywane są dobą.
 Tak najważniejsze jest by być sobą.
Jeśli ktoś będzie chciał Cię zmienić czynem lub mową.
Pierdol go bądź sobą.
Jeśli ktoś do ciebie podejdzie.
I powie: "zmień swe orędzie.
Bo jest złe zawsze i wszędzie."
Odpowiedz mu "jesteś w błędzie."
I miej to na względzie.
Że nie ważne jak źle będzie.
Ktoś Cię z bagna wydobędzie.
Okay czas ruszać na łowy.
Jak ktoś będzie fałszywy to posypią się głowy.
I nie można być fałszywym do połowy.
Bo wtedy nic Ci nie da sztuka mowy.
Zginiesz nie będąc na to gotowy.
Toje ciało nie będzie dla ozdoby.
Lecz jako przestroga.
Niech każdego fałszywego ogarnie trwoga.
Niech już się modli do Boga.
Bo nadchodzi eR Ha.
Rhesus przed fałszywymi nie klęka.
O to moja potęga.
Niech umrą fałszywi.
Tacy nie mogą chodzić żywi.
Bo oni w odpływie radości.
Mogą dać upust swojej złości.
Pokażą szczyptę swojej wrogości.
Niech fałszywi jak dinozaury wyginą.
Niech ci u góry nikogo nie pominą.
Większość teraz jest fałszywych ludzi.
Większość z nich g dy się budzi.
Myśli sobie "jestem waść.
Kogo by tu dzisiaj okraść?".
I nie ważne ile jeszcze mam młodości.
Czas Ustalić Swe Wartości.

piątek, 23 listopada 2012

Coś mnie dręczy

Coś mnie dręczy.
I jak nie będę trzymał się poręczy.
To mnie zadręczy.
Każdy inny już klęczy.
A ja czekam na pojawienie się tęczy.

Co mnie dręczy nie mam pojęcia.
To coś jak cud poczęcia.
Ze niby daje nam go Bóg.
Jako dar dla uniżonych sług.
Coś mnie dręczy.
Muszę co mnie dręczy się dowiedzieć.
Żeby wszystkim o tym opowiedzieć.
Może to zwykła sprawa.
A może to nie zabawa.
Może to nie są przelewki.
Żeby to zrozumieć potrzebuje dolewki.
Tej nowej nalewki .
Tak mnie to ciekawi.
Moja ciekawość bardzo krwawi.
I może cię to bawi.
Jednak mnie ciekawość nie zbawi.
 Jestem ciekaw czy ktoś mi to wyjawi.
Czy ktoś wie co może mnie dręczyć?
Co może mnie męczyć.
Powiem wam, że Rhesus nie klęczy.
Gdy wszyscy inni to robią.
Ja stoję i ich swoją obecnością zaszczycam.
Swoją osobą ich zachwycam.
Szybko swoje rymy  z myśli pochwycam.
Swoje rymy do piosenki przemycam.
Wasze zmysły tym cudem nasycam.
Co dręczy mnie.
Coś z mojego otoczenia.
Może to, że chcą zrobić ze mnie lenia.
Może to, że każą mi się wyzbyć logicznego myślenia.
Potrzebuje wspierającego mnie ramienia.
Wystosuje swe roszczenia.
Bez zbędnego ględzenia.
Bo już był Koniec Pierdolenia.
I nie poznam tego co mnie dręczy imienia.
 Nie wiem sam o co mi chodzi.
Może wena mnie za nos po prostu wodzi.
Co mnie dręczy?
Nie przejmuj się nic nikomu nie zrobię.
A już na pewno nic tobie.
Bo teraz w przyjaźni dobie.
Staram się myśleć nie tylko o sobie.
 
Coś mnie dręczy.
I jak nie będę trzymał się poręczy.
To mnie zadręczy.
Każdy inny już klęczy.
A ja czekam na pojawienie się tęczy.
Nie spodziewam się rumoru.
Nie poprawie wam humoru.
Nie usunę wam dozoru.
 Bo to koniec tego utworu.
Nieważne co wam do głowy przyszło.
"Nie ma tego złego co 
by na dobre nie wyszło?"

środa, 21 listopada 2012

Moje myśli

Co ja myślę?
To moja prywatna sprawa.
Co ci wyśle?
Mówie o nie to nie zabawa.
Ten tekst to nie zaprawa.
Nie obchodzą mnie ludzie .
I niech myślą co chcą.
Myśli moje tylko moje są.

Myśli moje w mojej własnej głowie.
Myśli moje wyrażam w swojej osobie.
Myśli moje nigdy o nich nie opowiem.
Albowiem.
Nigdy się nie dowiem.
Czy są złe czy dobre.
Czy się lenię czy coś robię.
Bo w internetu dobie.
Każdy ci to powie.
 Nadwyżka uzależnieniem się zowie.
"Myślę więc jestem".
Więcej niż myślami robię gestem.
Już chyba dowiodłem.
Moje rymy są dobre.
Prawdopodobnie.
Gdyby ludzie słyszeli swoje myśli.
Wszyscy by zawiśli.
Moje myśli są złe.
UE
Teraz robię co chcę.
Właśnie rymuję.
Jakie trzeba mieć myśli.
Żeby robić rymom łaźnie.
Złączę je w pary to będzie im raźniej.
A teraz na poważnie.
Słowa dobieram rozważnie.
Bo moje myśli są jak piekło.
Większość od nich by uciekło.

Co ja myślę?
To moja prywatna sprawa.
Co ci wyśle?
Mówie o nie to nie zabawa.
Ten tekst to nie zaprawa.
Nie obchodzą mnie ludzie .
I niech myślą co chcą.
Myśli moje tylko moje są.

Nikomu nie pozwolę poznać moich myśli.
Nikomu nie opowiem historii moich "doznań".
 Moje myśli kłębią się głowie.
A ja coś w końcu robię.
Moje myśli nie są wyrażane w mowie.
Mam miliony myśli na dobe.
I dam za to głowe.
Moje rymy w myślach są gotowe.
Myśli nie zawsze przekładają się na mowę.
Dzisiaj powiem wam mało.
Chociaż więcej by się chciało.
Więcej ciśnie się na usta.
Ale już wybiła szósta.
Godzina kiedy myślę dużo.
Później te wszystkie myśli się burzą.
Mam nadzieję , że się na mnie nie wkurzą.
Nie chciałbym ich prowokować.
Jak się zdenerwują nie będę mógł główkować.
Muszę się myślom przypodobać.
Pierwsza myśl po przebudzeniu.
Wstawaj ty jebany leniu!
Nie ma nic złego w rzeczy robieniu.
Za to widzę wiele wad w za długim leżeniu.
Moje myśli przed snem.
Rozważają opcję "Carpe Diem".
I konsekwencje tego czynu.
Wtedy przychodzi mi ich wiele.
Tyle co ludzi w kościele.
Którzy chodzą tam co niedziele.
Przynajmniej nie skończą w popiele.
Mam ciągły kontakt z myślami.
Jestem ponad podziałami.
Bo moje myśli są ukryte.
Ważne żeby nie były na wierzchu.

Co ja myślę?
To moja prywatna sprawa.
Co ci wyśle?
Mówie o nie to nie zabawa.
Ten tekst to nie zaprawa.
Nie obchodzą mnie ludzie .
I niech myślą co chcą.
Myśli moje tylko moje są.
I nie nazywaj tego grą.
Bo pierdolnę o ścianę tobą.
 Nieważne jaką jesteś osobą,
Najlepiej być sobą.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Lepsze jutro

Dla niektórych to szara rzeczywistość.
Dla niektórych to opływanie w luksusy.
Dla niektórych to zwykłe umieranie.
Jak dla mnie to walka o przetrwanie.
Jak dla innych to jest dupy dawanie.
Jak dla innych to tylko gadanie.
Dla innych o jest zwykłe rymowanie.
Dla innych to jest udawanie.
Jak dla mnie to szansa na lepsze jutro.

Witaj z przeszłości kolego.
Ja się wbijam do życia twojego.
Bo z mojego nic nie zostało.
W sumie i tak było mało.
Nie wiem czy to wiecie.
Nie wiem czy tego chcecie.
Nie wiem czy mnie zrozumiecie.
Ja o lepsze jutro walczę przecież.
Mam nadzieje na lepsze dni.
Kiedy humoru nie popsuje mi nic.
Nie zatrzymuje się muszę iść.
Nie wiem czy mogę czy nie mogę.
Wiem, ja sam sobie nie pomogę.
Lepiej przed problemami dać nogę.
Jednak to ich nie rozwiąże.
A to tego właśnie dążę. 
Uwaga chroń się!
Rymy lecą w pląsie.
Podobno,
 gdzieś tam są ludzie, którzy mają dobrze.
Ja w to nie uwierzę.
Dopóki nie zobaczę.
A jak kłamiesz to słowami cię uraczę.
Jeszcze trochę i lepsze jutro nadejdzie.
Miejcie to na względzie.
Że beze mnie się obejdzie.
Wygłosiłem swe orędzie.

Dla niektórych to szara rzeczywistość.
Dla niektórych to opływanie w luksusy.
Dla niektórych to zwykłe umieranie.
Jak dla mnie to walka o przetrwanie.
Jak dla innych to jest dupy dawanie.
Jak dla innych to tylko gadanie.
Dla innych to jest zwykłe rymowanie.
Dla innych to jest udawanie.
Jak dla mnie to szansa na lepsze jutro.

 Chyba się nie doczekam.
Bo lepsze jutro mnie ominie.
Razem ze szczęściem.
Przed moim domem zginie.
Albo mnie po prostu pominie.
Jak zwykle nie mam ochoty.
Aby robić głupoty.
Jestem zbyt jebnięty.
Czekaniem na lepsze jutro zajęty.
W sumie lepsze jutro nie przyjdzie.
Wiem to i ty to wiesz.
Nie jestem psem przecież.
Coś mi się należy w życiu dobrego.
I mówię ci, że to nie moje ego.
Powiem ci do tego.
Że nic nie mam swojego.
Jedynie myśli mogą być moje.
Moje sentencje chłoniecie oboje.
To nie czas na jakieś miłosne podboje.
Ja jestem sam a was jest dwoje.
Na lepsze jutro trochę poczekam.
I się nie doczekam.
Całe życie przeczekam.
Bo nie ważne co wam rzecze.
I tak wam nie zaprzeczę. 
Że jestem zwykłym człowiekiem.
Ewolucja leciała wiek za wiekiem.
I stąd wiem kim jestem.
Jestem człowiekiem, który czeka.
I już się nie cierpliwi.
A tylko tacy idą do nieba.
I nie wpuszczą tam takiego zjeba.

Dla niektórych to szara rzeczywistość.
Dla niektórych to opływanie w luksusy.
Dla niektórych to zwykłe umieranie.
Jak dla mnie to walka o przetrwanie.
Jak dla innych to jest dupy dawanie.
Jak dla innych to tylko gadanie.
Dla innych to jest zwykłe rymowanie.
Dla innych to jest udawanie.
Jak dla mnie to szansa na lepsze jutro.
A to do wszystkich, którzy wyszli.
Liczą się tylko moje myśli.
Liczą się tylko moje myśli....

sobota, 17 listopada 2012

Nowe rozdanie

Już nie mam szans.
W rękawie nie został mi żaden AS.
Żadna dobra karta.
Widocznie gra nie jest świeczki warta.
Piosenka rymami podparta.
W każdym rozdaniu mam niefarta.

Wielu ludzi karty mi rozdawało.
Wiele rund już się przegrało.
Po dupie ostro się dostawało.
Takie chujowe rozdania.
I nie ma żadnego podpowiadania.
Żadnego oszukiwania.
Nie ma się opierdalania.
Bo już lecą kolejne karty.
O chuj!
Jak zwykle nie mam szczęścia.
No niestety w karty nie jestem debeściak.
Nie mam pomysłu na grę.
Kto nie ma szczęścia w miłości,
ma szczęście w karty?
Jestem na wszystkie propozycje gry otwarty. 
Przez ślepy los nie poparty.
Mam nadzieje.
Że los ma dla mnie nowe rozdanie.
Bo teraz już kolejne przegrałem, kochanie!
O tak moja muzyko.
Tyś tą jedyną.
Dość, że w karty przegrywam.
To od życia po dupie obrywam.
Co ja ci zrobiłem.
Chyba życie z losem pomyliłem.
Czas na kolejne kart rozdanie.
Proszę żebym chociaż raz miał szczęście, o panie.
O to takie chujowe granie.
Niedługo mi tylko umrzeć zostanie.
O nie niedoczekanie.
Będę grał tak długo aż nie wygram.
Najwidoczniej z ogniem igram.
Runda za rundą przegrana po przegranej.
Chyba się nie doczekam wygranej.
To coś jak Bitwy polaków pod zaborami.
Bitwa za bitwą Polacy byli przegrani.
Zewsząd problemami dojebani.
Tak ja też tak mam.
Jednak na to sram.
I tak jakby ktoś się nie domyślił.
Rozdanie to każda mego życia chwila.
Karty to życia mego droga zawiła.
Panna "szczęście" sobie ze mnie zakpiła.
Całe moje życie mi rozpierdoliła.
Ona z każdego się śmieje.
Kiedy lekko smutkiem powieje.
A kiedy mocniej wtedy każdy traci nadzieje.
Na lepsze rozdanie kart w życiu.
Dalej lecę karta za kartą.
Rzucam kartę już trzecią i czwartą.

Dobra na nowe rozdanie czekając.
Dalej te szczątki nadziei mając.
Swoje życie przegrywając.
Hołd tym, którym się udało oddając.
I gdy te rymy pisze.
Na lepsze jutro licze.