piątek, 7 grudnia 2012

Bagno mego życia

Rączka rączkę myje.
A ja w tym bagnie gnije.
Coś między nogami się wije.
Pałka zapałka dwa kije.
Zmazy na honorze nie zmyje.
Jeśli uważacie, że się kryje.
To lepiej zamknijcie ryje.
 
Ja gnije w tym bagnie.
Jeszcze nie leże na dnie.
"I nie ważne jak źle będzie.
Ktoś Cię z bagna wydobędzie".
Oj chyba się grubo pomyliłem.
 Bo nikt do mnie ręki nie wyciąga.
O to urok pięknego Elbląga.
Moje rodzinne miasto ludzi fałszywych.
Niewielu zostało prawdziwych.
Niedługo żaden nie zostanie żywy.
Nie mam na przyszłość alternatywy.
Przepraszam za wcześniejszą pomyłkę.
Chyba widzę na czole żyłkę.
Bo o to w bagnie żyje.
Nikt mi nie pomaga i nikt mnie nie kryje.
Moje ciało tu pewnie zgnije.
Jak już ktoś do mnie rękę wyciągnie.
To go bagno wciągnie.
I będzie już po mnie.
Czas zacząć żyć skromniej? 
Jak już się wybijesz to o mnie wspomnij.
Tylko o tym nie zapomnij.
Bo to by była dla mnie szansa na wybicie.
Szansa na lepsze życie.
Teraz tylko kartki zapełniam w zeszycie.
"Być albo nie być" ja wybieram bycie.
Nie żyje w luksusie nie jestem bogaty.
Moi rodzice wciąż spłacają raty.
Jeśli przestaną to pójdą za kraty.
Nie chcę na osłodę waty.
 Panie premierze.
Ja w pana uczciwość nie wierzę.
Spójrz pan co narobiłeś.
Większość ludzi w bagnie utopiłeś.
Kiedyś pewnie uczciwy byłeś.
Dorwałeś się do władzy i zgniłeś.

Rączka rączkę myje.
A ja w tym bagnie gnije.
Coś między nogami się wije.
Pałka zapałka dwa kije.
Zmazy na honorze nie zmyje.
Jeśli uważacie, że się kryje.
To lepiej zamknijcie ryje.
 
Nie tylko ja tu w bagnie żyje.
Większość ludzi ma takie problemy.
 I teraz mówię bez ściemy.
Co tu się dzieje my nie wiemy.
Nic zmienić nie możemy.
Ludzie się nie łudźcie straciliście władze.
Ja sam nic na to nie poradzę.
I miej to na uwadze.
Nic nie zmieni to co ja tu kadzę.
I dobrze wam radzę.
Niedługo nie zmieścicie się na wadze.
Nałykacie się propagandy.
I od niej przytyjecie.
Nie ważne czy jesteś na diecie.
Bo propagandę łykają tylko śmiecie.
I już chyba to wiecie.
Smieci dużo jest na świecie.
Poginą wszystkie kmiecie.
To już wers dziewiętnasty.
Dołączę do robotników kasty.
Będę jako robotnik zarabiał.
Moje rymy z myśli będę spławiał.
I będę wpierdalał nabiał.
Muszę się na chwilę z bagna wynurzyć.
W podróż po świecie wyruszyć.
Jak najdalej od polski.
Bo tutaj bagno ma swoją taflę i dno.
Tak właśnie nazywa się ono.
Żeby się podnieść trzeb an samo dno upaść?
Czyś ty zgłupiał?
Czyżbyś z wrażenia osłupiał?

Rączka rączkę myje.
A ja w tym bagnie gnije.
Coś między nogami się wije.
Pałka zapałka dwa kije.
Zmazy na honorze nie zmyje.
Jeśli uważacie, że się kryje.
To lepiej zamknijcie ryje.
Bagno mego życia.
Dość już tego wycia.
Bagno życia mego.
Nie ma w nim nic sprawiedliwego.
Życia mego bagno.
Niedługo pójdę na dno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz